środa, 22 lutego 2012

Streszczenie - Dym (Maria Konopnicka)


            Wdowa każdego dnia patrzyła przez okno. Widziała dym buchający z ogromnego komina fabryki. Dym, na który inni ludzie zwykle nie zwracali uwagi. Dla kobiety miał on szczególne znaczenie – w fabrycznym piecu palił jej syn Marcyś, który niedawno właśnie został kotłowym. Matka, patrząc na dym, myślała o dziecku, jego pracy.
            Maryś również widział dym. Było to cieniutkie pasemko unoszące się nad dachem domu, w którym wynajmowali mieszkanie. Wiedział, że to krzątająca się po kuchni matka gotuje obiad, myślał o tym, co dobrego będzie dziś czekało na stole.
            W południe chłopak wpadał do domu, donośnie oznajmiając, jak bardzo jest głodny. Siadał za stołem nakrytym żółtą serwetką i pochłaniał ogromne ilości zupy z chlebem. Wdowa udawała, że nie jest głodna, oddawała swą porcję synowi. Dopiero po jego powrocie do pracy zjadała resztki.
            Wieczorem chłopak wracał bardzo zmęczony. Po kolacji niemal natychmiast zasypiał. Rano matka budziła go z największym trudem. Kotłowy musiał wstawać bardzo wcześnie. Którejś nocy śniło mu się, że uderzył matkę. Ale po śniadaniu już tylko śmiali się z nocnych koszmarów.
            Tego dnia, około południa, rozległ się straszliwy huk. Runął fabryczny komin, cegły wylatywały wysoko w górę. Wdowa zamarła z przerażenia. Być może nie słyszała nawet, że na ulicy krzyczano, iż kotłowy został zabity.
            Przez długie lata samotna wdowa wpatrywała się w odbudowany komin, unoszący się z niego słup dymu. Wydawało jej się, że dym przybiera postać nieżyjącego ukochanego syna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz