Księga I.
Gospodarstwo.
Utwór zaczyna się Inwokacją (rozbudowaną apostrofą), adresowaną do Litwy, nazwanej tutaj
„ojczyzną”. Podmiot liryczny porównuje ją do wartości tak ważnej, jak zdrowie,
której znaczenie ludzie uświadamiają sobie w momencie jej utraty. Stąd można
wnosić, iż narratorem jest człowiek pozbawiony ojczyzny, emigrant. W dalszej
części wypowiedź narratora przyjmuje formę modlitwy, zanoszonej w imieniu
zbiorowości („nas”) do Panny świętej, co
Jasnej broni Częstochowy/ I w Ostrej świeci Bramie. Treścią owej modlitwy
jest błaganie o przywrócenie cudem na
ojczyzny łono, to znaczy o możliwości powrotu emigrantów do kraju, o jego
wyzwolenie spod zaborów. Po owej, pełnej dziecięcej ufności, prośbie następuje
opis piękna przyrody ojczystej – litewskiej, do której tęskni dusza utęskniona podmiotu lirycznego.
Właściwa akcja eposu rozpoczyna się
opisem dworu soplicowskiego, stojącego właśnie wśród takich pól […] nad brzegiem ruczaju,/ Na pagórku niewielkim, we
brzozowym gaju. Owe szczegóły topograficzne podporządkowane są nadrzędnemu
celowi, jakim było wyidealizowanie tego miejsca, wpisanie go w perspektywę
sacrum.
Do tego właśnie dworku, po latach
spędzonych na uniwersytecie, powraca Tadeusz. Pierwszy raz widzi Zosię, która
wbiega na chwilę do pokoju, a zobaczywszy młodego panicza, ucieka przez okno do
ogrodu. Tadeusza przyjmuje Wojski i prowadzi na spotkanie innych gości
przebywających w Soplicowie. W starym zamku odbywa się wieczerza, podczas
której Sędzia wygładza słynną mowę o grzeczności (Grzeczność nie jest nauką ani łatwą, ani małą), pouczającą, jak
jest ona ważna dla zachowania tożsamości narodowej młodego pokolenia.
Podkomorzy zaś krytykuje upodobanie do zagranicznej mody (francuszczyzny). Na
ucztę przybywa spóźniona Telimena i siada obok Tadeusza, który omyłkowo bierze
ją za dziewczynę widzianą w swoim pokoju po przyjeździe. Przy stole toczy się
spór pomiędzy Asesorem a Rejentem o zalety chartów (Kusego i Sokoła). W nocy do
Sędziego przybywa Ksiądz Robak.
Księga II. Zamek.
Rano mężczyźni wyjechali na
polowanie. Spóźnił się na nie Hrabia. Spotyka się on z Gerwazym, który opowiada
mu historię Jacka Soplicy. Ten ostatni, słynny w całej okolicy ze swej urody
(Jacek – „Wąsal”), zakochał się z wzajemnością w córce Stolnika Horeszki –
Ewie. Chciał się z nią żenić, ale otrzymał odmowę (tzw. rekuzę), czarną
polewkę. W rozpaczy krążył wokół zamku swej ukochanej. Kiedy na zamek napadli
Moskale i doszło do bitwy, Jacek ze strzelby jednego z poległych Rosjan
zastrzelił Stolnika stojącego na ganku. Gerwazy poprzysiągł zemstę i wieczną
nienawiść całemu rodowi Sopliców. Teraz namawia Hrabiego, by nie oddał im
zamku; Hrabia mu to obiecuje. Tymczasem towarzystwo wraca z polowania, na
którym nie udało się rozstrzygnąć sporu o charty. Telimena proponuje wszystkim
wyjście na grzybobranie.
Księga III. Umizgi.
Hrabia znajduje się w ogrodzie, gdzie zachwyca się
Zosią karmiącą ptactwo i zajmującą się wiejskimi dziećmi. W czasie grzybobrania
Sędzia oznajmia Telimenie, że planuje, zgodnie z wolą brata, ożenić Tadeusza z
Zosią, a także przekazać bratankowi przekazać swój majątek. Telimena ma co do
Tadeusza inne plany – chce zabrać go do Petersburga i wprowadzić w wielki
świat. W lesie Hrabia wraz z Telimeną rozmawiają o urodzie krajobrazu
włoskiego; Tadeusz się z nimi nie zgadza, sławiąc piękno litewskiego nieba. Telimena
dyskretnie przekazuje Tadeuszowi liścik i klucz do swojego pokoju. Z
wypowiedzianych przez nią Księdze V słów o tym, iż Tadeusz dla Telimeny ma już obowiązki, można wnioskować, że złożył jej
nocną wizytę. W czasie obiadu gajowy przynosi wieść, że w lesie zjawił się
niedźwiedź.
Księga IV.
Dyplomatyka i łowy.
Rano Tadeusz zaspał na polowanie, obudziło go
„zjawisko w papilotach” – była to Zosia. W karczmie u Żyda Jankiela gości
Ksiądz Robak, który częstuje wszystkich tabaką ze złotej tabakiery. Zgromadzeni
zachwycają się „tabaką z Polski” oraz wygrywaną przez pozytywkę „Mazurka
Dąbrowskiego”. Ksiądz chce namówić szlachtę do zorganizowania na Litwie
powstania przeciwko Moskalom. Mówi on: A
przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci,/ Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić
dom, dzieci!
Kiedy Robak widzi przez okno Tadeusza jadącego na
koniu, by dołączyć do obławy na niedźwiedzia, podąża za nim. Tam niezwykle
celnym strzałem ratuje życie Hrabiemu i Tadeuszowi, na których nacierał
niedźwiedź. Gerwazy stwierdza, że znał tylko jednego tak doskonałego strzelca –
Jacka Soplicę. Ta rzucona jednak mimochodem uwaga nikomu jednak nie daje do
myślenia. Wojski na znak zakończenia łowów odgrywa mistrzowski koncert na rogu
bawolim, naśladując odgłosy polowania. Wszyscy częstują się tradycyjnym bigosem
myśliwskim. Asesor i Rejent nadal nie mogą rozstrzygnąć sporu dotyczącego
sprawności swoich psów – Sokoła i Kusego.
Księga V. Kłótnia.
Telimena stoi przed lustrem i ocenia swoją urodę.
Kalkuluje, za kogo mogła się wydać za mąż. Bardzo pociąga ją Tadeusz, mimo że
jest młodszy od niej. Zosie natomiast planuje wydać za Hrabiego; wcześniej uczy
ja eleganckiego poruszania się, by zrobiła wrażenie, gdy wejdzie w świat.
Tadeusz po raz pierwszy widzi jednocześnie Zosię i Telimenę. Uświadamia sobie
swoją pomyłkę. Po kłótni z Telimeną opuszcza salę jadalną. Telimena płacze w
„świątyni dumania” w lesie. Atakują ją mrówki, które Tadeusz pomaga jej
strząsać z ubrania. W czasie wieczerzy w zamku Tadeusz dalej czuje się nieswojo
z powodu pomylenia osoby Zosi i Telimeny. Na salę wchodzi Gerwazy i bardzo
głośno nakręca zegary. Na zwróconą mu przez Podkomorzego uwagę Gerwazy
odpowiada buńczucznie i zwracając Siudo Hrabiego, prowokuje go do wystąpienia
przeciwko Soplicom. Wtrąca się Protazy, stwierdzając bezprawne najście zamku
przez Gerwazego. Ten rzuca w niego pękiem kluczy, jednak Protazy uchyla się od
ciosu. Sędzia nakazuje zakuć Gerwazego w dyby, lecz w jego obronie staje
wówczas Hrabia. Rozpoczyna się kłótnia, która szybko przeradza się w ogólną bijatykę,
podczas której nie ucierpieli jednak ludzie, ale sprzęty. Goście Sędziego
wychodzą z zamku, a Gerwazy z Hrabią planują zajazd na dwór Sopliców.
Księga VI.
Zaścianek.
Sędzia chce wysłać pozew do Sądu
przeciwko Hrabiemu i Gerwazemu. Robak namawia go, by odstąpił od tego zamiaru,
mówi, że Jackowi Soplicy bardzo zależy na pogodzeniu zwaśnionych rodów. Ksiądz
podkreśla też konieczność zjednoczenia się w obliczu nieprzyjaciela (Moskali),
kreśli obraz narodowego powstania. Soplica upiera się przy swoim: Soplice nie zwykli się godzić,/ Gdy pozwą,
muszą wygrać: nieraz w ich imieniu/ Trwał proces, aż wygrali w szóstym
pokoleniu. Do Dobrzynia przybywa posłaniec wzywający szlachtę do wzięcia
udziału w powstaniu. Na czele zaściankowej szlachty stoi „Maciek nad Maćkami”.
W czasie narady w Dobrzynie, u
„Maćka nad Maćkami”, szlachta nie może dojść do porozumienia. Zamieszanie
zwiększa jeszcze Gerwazy, który celowo wypacza słowa Robaka o oczyszczeniu domu ze śmieci,
przekonując, że miał on na myśli Sędziego Soplicę. Tylko Jankiel i Maćko są
przeciwni wyprawie na Sopliców. Ten ostatni długo przysłuchiwał się kłótliwej
naradzie, aż wreszcie zabiera głos i dokonuje druzgocącej krytyki głupoty
szlacheckiej. Wytyka swoim współbraciom brak zdolności do zjednoczenia się we
wspólnym działaniu dla dobra ojczyzny, z jednoczesną gotowością do sąsiedzkiej
bijatyki. Swoją odpowiedź Maćko raz po raz przerywa epitetem „głupi” – pod
adresem szlachty dobrzyńskiej: To póki o
wskrzeszeniu Polski była rada,/ O dobru pospolitym, głupi, u was zwada? Szlachta
po wizycie w karczmie rusza jednak na Sopliców.
Księga VIII.
Zajazd.
Mieszkańcy Soplicowa słuchają „koncertu
wieczornego”, który dla ludzi gra natura. „Rozmawiają ze sobą” kochankowie –
ziemia z niebem. Najbardziej czułą na dźwięki wieczoru jest Zosia – wychowana
na łonie natury, rozróżnia je doskonale.
Robak w rozmowie z sędzią odkrywa
swoje prawdziwe imię. Podejmuje się
zażegnania sporu z zaściankiem i prosi Sędziego, by w razie jego śmierci
kontynuował przygotowania do powstania na Litwie. Tadeusz w rozmowie z Sędzią
wyznaje swoje rozterki miłosne: kocha Zosię, ale obawia się, że nie będzie mógł
jej poślubić. Decyduje się wstąpić do wojska. Tę rozmowę podsłuchuje Telimena i
zarzuca Tadeuszowi zdradę. Podstępnie prosi go jeszcze o ostatnie ciepłe
słówko, które miałoby osłodzić jej gorycz rozstania. Kiedy Tadeusz mówi: Telimeno, Bogdaj mnie jasny piorun ubił,/
Jeśli nie prawda, żem cię, dalbóg bardzo lubił,/ Czy kochał; […], Telimena
uszczęśliwiona, oświadcza mu, że pojedzie za nim na wojnę jako… jego małżonka.
Zaskoczony tą propozycją Tadeusz odpowiada jej, iż małżeństwo w ogóle nie
wchodzi w grę: kochajmy się, ale tak – z
osobna.
Na te słowa Telimena wpada w furię.
Obrzuca młodzieńca obelgami, z których jego honor najbardziej rani słowo
„podły”. Tadeusz odwzajemnia się jej epitetem „głupia” i wychodzi z zamiarem
utopienia się. Nie udaje mu się to jednak, bo wpada w ręce ludzi Hrabiego i
staje się jego pierwszym jeńcem. Szlachta dobrzyńska opanowuje dwór. Rodzina
Sopliców zostaje zamknięta, a najeźdźcy oddają się obżarstwu i pijatyce.
Księga IX. Bitwa.
Pijaną szlachtę bierze do niewoli oddział Moskali
pod dowództwem majora Płuta i kapitana Rykowa. Przybyły Ksiądz Robak upija
Rosjan. Gdy pijany Plut zaleca Się do Telimeny, w jej obronie staje Tadeusz i
go policzkuje: I całus, i policzek ozwały
się razem. Wybucha kłótnia, Tadeusz strzela do majora, rozpoczyna się
bitwa. Soplicowie uwalniają Dobrzyńskich i jednoczą się we wspólnej walce z
Moskalami. Robak zostaje ranny, gdy własną piersią zasłania Hrabiego przed
strzałem. Odnawia mu się stara rana, wdaje się gangrena. Jednak bitwa jest
zwycięska, Rosjanie się poddają.
Księga X. Emigracja. Jacek.
Rykow obiecuje zatuszować sprawę, tak by nie
pociągnęła za sobą konsekwencji dla Sopliców. Nie jest jednak pewien, jaką
postawę przyjmie major Płut. Wtedy Gerwazy stwierdza, że człowiek ten gadać już nie będzie z nikim. Na słowa
nagany pod swoim adresem za zabicie bezbronnego więźnia, jakim był Płut,
Gerwazy stwierdza, że zrobił to pro
publico bono. Hrabia i Tadeusz, jak najbardziej zaangażowani w walkę, muszą
uciekać na teren Księstwa Warszawskiego. Tadeusz postanawia poprosić Zosię o
rękę, ale dopiero wtedy, gdy okryje się sławą wojenną. Zosia obiecuje na niego
czekać i daje mu relikwiarzyk oraz krzyżyk. Telimena zaś przypina Hrabiemu
swoją wstęgę. Ksiądz Robak, żegnając się z Tadeuszem, mówi mu, że jest jego
ojcem. Następnie na łożu śmierci ranny Robak dokonuje spowiedzi w obecności
Sędziego i Gerwazego. Opowiada o tym, jak został potraktowany przez Horeszkę,
który zwodził go, dając nadzieję na poślubienie Ewy, gdyż potrzebował głosu
Jacka na sejmikach. Okrutnie odtrącony, gdy pod wpływem emocji zabił ojca swej
ukochanej, został okrzyknięty sprzymierzeńcem Moskali. Musiał uciekać z
Soplicowa. Zaczął pić, ożenił się z przypadkową dziewczyną. Ona urodziła mu
Tadeusza, a potem umarła z rozpaczy, niekochana przez męża. Jacek opuścił kraj,
wstąpił do klasztoru, przybrał imię „Robak”, które miało symbolizować pokorę i
pokutę za grzechy. Walczył w Legionach Dąbrowskiego, został ranny, wreszcie
jako emisariusz przybył na Litwę. Jego marzeniem było zorganizowaniem powstania
u boku Napoleona, a także pogodzenie rodu Sopliców i Horeszków. Gerwazy po
wysłuchaniu spowiedzi przebacza Jackowi i wzajemnie odkrywa mu swoją tajemnicę.
Mówi, że Stolnik chwilę przed śmiercią uczynił w kierunku Jacka znak krzyża,
dając w ten sposób do zrozumienia, że mu przebacza. W tym momencie posłaniec
przynosi wieść o wypowiedzeniu wojny Rosji przez Francję. Jacek Soplica umiera.
Księga XI. Rok
1812.
Księgę rozpoczyna opis przyrody,
która współodczuwa z człowiekiem, razem z nim „przeżywa” oczekiwanie na
nadejście jakichś bardzo ważnych wydarzeń. Na Litwę wkraczają wojska
napoleońskie, wraca Tadeusz (ranny w rękę) i Hrabia. Ten ostatni wyrzuca
Telimenie niestałość, ona zaś deklaruje, że gotowa jest zmienić zdanie i wyjść
jednak za niego, a nie za Rejenta. Hrabia nie jest jednak zainteresowany tą
propozycją. Podczas uroczystej mszy św. odbywa się rehabilitacja Jacka Soplicy;
Podkomorzy oznajmia, że został on pośmiertnie odznaczony przez Napoleona
Krzyżem Legii Honorowej. Odbywa się uczta zaręczynowa trzech par: Tadeusza i
Zosi, Asesora i Tekli Hreczeszanki, Rejenta i Telimeny, która zdążyła już
zmienić obiekt swych uczuć. Zosia wbrew radom Telimeny wkłada strój narodowy.
Księga XII.
Kochajmy się.
W czasie uczty Zosia wraz z Tadeuszem, staropolskim
obyczajem, usługują gościom. Wśród nich są polscy generałowie, w tym Henryk
Dąbrowski. Zebrani podziwiają cudowny serwis Wojskiego. Za pomocą
najrozmaitszych potraw i przypraw jest na nim wyobrażony krajobraz polski,
który pod wpływem temperatury zmienia się z zimowego na wiosenny, letni, a
wreszcie jesienny. Goście obserwują porcelanowe figurki szlachty obradującej na
sejmikach. Na salę wchodzi Telimena z Rejentem. Maćko jest oburzony jego
francuskim strojem. Tadeusz i Zosia postanawiają nadać swoim poddanym wolność: Sami wolni, uczyńmy i włościan wolnymi,/
Oddajmy im w dziedzictwo posiadanie ziemi,/ Na której się zrodzili, którą
krwawą pracą/ Zdobyli, […]
Gerwazy ofiaruje młodym skarb ukryty
w zamku, a także swoje oszczędności. Uproszony przez Zosię Jankiel gra na
cymbałach „koncert nad koncertami”, w którym brzmią dźwięki będące ilustracją
chlubnej, ale i tragicznej historii Polski. Jankiel dedykuje ten koncert
generałowi Dąbrowskiemu, płacząc, całując jego rękę, nazywając „Mesyjaszem”.
Następnie wszyscy zaczynają tańczyć poloneza, którego prowadzi najstarszy z
najmłodszą – Podkomorzy – ostatni, co tak
poloneza wodzi – z Zosią. Utwór kończy baśniowa formuła: I ja
tam gośćmi byłem, miód i wino piłem,/ a com widział i słyszał, w księgi
umieściłem.
Epilog.
Nadał mu Mickiewicz formę wiersza pisanego
jedenastozgłoskowcem. Podmiotem lirycznym jest tu, podobnie jak w „Inwokacji”,
emigrant tęskniący do ojczyzny. W jego wypowiedzi wyczuwa się już jednak więcej
nostalgii niż nadziei, którą niejako wbrew faktom i racjom historycznym, wpisał
Mickiewicz w całego „Pana Tadeusza”. W „Epilogu”, poza podmiotem
zindywidualizowanym, spotykamy formę podmiotu zbiorowego; autor pisze o nas, w świecie nieproszonych gościach.
Dla emigrantów, którzy nie mają nigdzie na ziemi swojego miejsca, takim
miejscem, mogą być szczęśliwi, jawi się
Kraj lat dziecinnych, pozostający jednak tylko w sferze wspomnień. Ten kraj
został tutaj ponownie wyidealizowany. Podmiot liryczny pamięta tylko jego dobre,
jasne strony, takie jak poczucie bycia u siebie, jedność i bliskość wszystkich
mieszkańców, wzajemna miłość nawet niespokrewnionych ze sobą osób. Takie
relacje międzyludzkie przeciwstawia on relacjom panującym na obczyźnie, gdzie
małżonka nie jest przywiązana do męża, jak na Litwie sługa do swego pana czy
pan do swego psa. Epilog kończy się refleksją – marzeniem podmiotu lirycznego,
który ujawnia się jako poeta, mówiąc o pragnieniu doczekania chwili […] pociechy,/ Żeby te księgi zbłądziły pod
strzechy.