czwartek, 23 lutego 2012

Streszczenie – Pan Tadeusz (Adam Mickiewicz)


Księga I. Gospodarstwo.
            Utwór zaczyna się Inwokacją (rozbudowaną apostrofą), adresowaną do Litwy, nazwanej tutaj „ojczyzną”. Podmiot liryczny porównuje ją do wartości tak ważnej, jak zdrowie, której znaczenie ludzie uświadamiają sobie w momencie jej utraty. Stąd można wnosić, iż narratorem jest człowiek pozbawiony ojczyzny, emigrant. W dalszej części wypowiedź narratora przyjmuje formę modlitwy, zanoszonej w imieniu zbiorowości („nas”) do Panny świętej, co Jasnej broni Częstochowy/ I w Ostrej świeci Bramie. Treścią owej modlitwy jest błaganie o przywrócenie cudem na ojczyzny łono, to znaczy o możliwości powrotu emigrantów do kraju, o jego wyzwolenie spod zaborów. Po owej, pełnej dziecięcej ufności, prośbie następuje opis piękna przyrody ojczystej – litewskiej, do której tęskni dusza utęskniona podmiotu lirycznego.
            Właściwa akcja eposu rozpoczyna się opisem dworu soplicowskiego, stojącego właśnie wśród takich pól […] nad brzegiem ruczaju,/ Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju. Owe szczegóły topograficzne podporządkowane są nadrzędnemu celowi, jakim było wyidealizowanie tego miejsca, wpisanie go w perspektywę sacrum.
            Do tego właśnie dworku, po latach spędzonych na uniwersytecie, powraca Tadeusz. Pierwszy raz widzi Zosię, która wbiega na chwilę do pokoju, a zobaczywszy młodego panicza, ucieka przez okno do ogrodu. Tadeusza przyjmuje Wojski i prowadzi na spotkanie innych gości przebywających w Soplicowie. W starym zamku odbywa się wieczerza, podczas której Sędzia wygładza słynną mowę o grzeczności (Grzeczność nie jest nauką ani łatwą, ani małą), pouczającą, jak jest ona ważna dla zachowania tożsamości narodowej młodego pokolenia. Podkomorzy zaś krytykuje upodobanie do zagranicznej mody (francuszczyzny). Na ucztę przybywa spóźniona Telimena i siada obok Tadeusza, który omyłkowo bierze ją za dziewczynę widzianą w swoim pokoju po przyjeździe. Przy stole toczy się spór pomiędzy Asesorem a Rejentem o zalety chartów (Kusego i Sokoła). W nocy do Sędziego przybywa Ksiądz Robak.
Księga II. Zamek.
            Rano mężczyźni wyjechali na polowanie. Spóźnił się na nie Hrabia. Spotyka się on z Gerwazym, który opowiada mu historię Jacka Soplicy. Ten ostatni, słynny w całej okolicy ze swej urody (Jacek – „Wąsal”), zakochał się z wzajemnością w córce Stolnika Horeszki – Ewie. Chciał się z nią żenić, ale otrzymał odmowę (tzw. rekuzę), czarną polewkę. W rozpaczy krążył wokół zamku swej ukochanej. Kiedy na zamek napadli Moskale i doszło do bitwy, Jacek ze strzelby jednego z poległych Rosjan zastrzelił Stolnika stojącego na ganku. Gerwazy poprzysiągł zemstę i wieczną nienawiść całemu rodowi Sopliców. Teraz namawia Hrabiego, by nie oddał im zamku; Hrabia mu to obiecuje. Tymczasem towarzystwo wraca z polowania, na którym nie udało się rozstrzygnąć sporu o charty. Telimena proponuje wszystkim wyjście na grzybobranie.
Księga III. Umizgi.
            Hrabia znajduje się w ogrodzie, gdzie zachwyca się Zosią karmiącą ptactwo i zajmującą się wiejskimi dziećmi. W czasie grzybobrania Sędzia oznajmia Telimenie, że planuje, zgodnie z wolą brata, ożenić Tadeusza z Zosią, a także przekazać bratankowi przekazać swój majątek. Telimena ma co do Tadeusza inne plany – chce zabrać go do Petersburga i wprowadzić w wielki świat. W lesie Hrabia wraz z Telimeną rozmawiają o urodzie krajobrazu włoskiego; Tadeusz się z nimi nie zgadza, sławiąc piękno litewskiego nieba. Telimena dyskretnie przekazuje Tadeuszowi liścik i klucz do swojego pokoju. Z wypowiedzianych przez nią Księdze V słów o tym, iż Tadeusz dla Telimeny ma już obowiązki, można wnioskować, że złożył jej nocną wizytę. W czasie obiadu gajowy przynosi wieść, że w lesie zjawił się niedźwiedź.
Księga IV. Dyplomatyka i łowy.
            Rano Tadeusz zaspał na polowanie, obudziło go „zjawisko w papilotach” – była to Zosia. W karczmie u Żyda Jankiela gości Ksiądz Robak, który częstuje wszystkich tabaką ze złotej tabakiery. Zgromadzeni zachwycają się „tabaką z Polski” oraz wygrywaną przez pozytywkę „Mazurka Dąbrowskiego”. Ksiądz chce namówić szlachtę do zorganizowania na Litwie powstania przeciwko Moskalom. Mówi on: A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci,/ Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci!
            Kiedy Robak widzi przez okno Tadeusza jadącego na koniu, by dołączyć do obławy na niedźwiedzia, podąża za nim. Tam niezwykle celnym strzałem ratuje życie Hrabiemu i Tadeuszowi, na których nacierał niedźwiedź. Gerwazy stwierdza, że znał tylko jednego tak doskonałego strzelca – Jacka Soplicę. Ta rzucona jednak mimochodem uwaga nikomu jednak nie daje do myślenia. Wojski na znak zakończenia łowów odgrywa mistrzowski koncert na rogu bawolim, naśladując odgłosy polowania. Wszyscy częstują się tradycyjnym bigosem myśliwskim. Asesor i Rejent nadal nie mogą rozstrzygnąć sporu dotyczącego sprawności swoich psów – Sokoła i Kusego.
Księga V. Kłótnia.
            Telimena stoi przed lustrem i ocenia swoją urodę. Kalkuluje, za kogo mogła się wydać za mąż. Bardzo pociąga ją Tadeusz, mimo że jest młodszy od niej. Zosie natomiast planuje wydać za Hrabiego; wcześniej uczy ja eleganckiego poruszania się, by zrobiła wrażenie, gdy wejdzie w świat. Tadeusz po raz pierwszy widzi jednocześnie Zosię i Telimenę. Uświadamia sobie swoją pomyłkę. Po kłótni z Telimeną opuszcza salę jadalną. Telimena płacze w „świątyni dumania” w lesie. Atakują ją mrówki, które Tadeusz pomaga jej strząsać z ubrania. W czasie wieczerzy w zamku Tadeusz dalej czuje się nieswojo z powodu pomylenia osoby Zosi i Telimeny. Na salę wchodzi Gerwazy i bardzo głośno nakręca zegary. Na zwróconą mu przez Podkomorzego uwagę Gerwazy odpowiada buńczucznie i zwracając Siudo Hrabiego, prowokuje go do wystąpienia przeciwko Soplicom. Wtrąca się Protazy, stwierdzając bezprawne najście zamku przez Gerwazego. Ten rzuca w niego pękiem kluczy, jednak Protazy uchyla się od ciosu. Sędzia nakazuje zakuć Gerwazego w dyby, lecz w jego obronie staje wówczas Hrabia. Rozpoczyna się kłótnia, która szybko przeradza się w ogólną bijatykę, podczas której nie ucierpieli jednak ludzie, ale sprzęty. Goście Sędziego wychodzą z zamku, a Gerwazy z Hrabią planują zajazd na dwór Sopliców.
Księga VI. Zaścianek.
            Sędzia chce wysłać pozew do Sądu przeciwko Hrabiemu i Gerwazemu. Robak namawia go, by odstąpił od tego zamiaru, mówi, że Jackowi Soplicy bardzo zależy na pogodzeniu zwaśnionych rodów. Ksiądz podkreśla też konieczność zjednoczenia się w obliczu nieprzyjaciela (Moskali), kreśli obraz narodowego powstania. Soplica upiera się przy swoim: Soplice nie zwykli się godzić,/ Gdy pozwą, muszą wygrać: nieraz w ich imieniu/ Trwał proces, aż wygrali w szóstym pokoleniu. Do Dobrzynia przybywa posłaniec wzywający szlachtę do wzięcia udziału w powstaniu. Na czele zaściankowej szlachty stoi „Maciek nad Maćkami”.
 Księga VII. Rada.
            W czasie narady w Dobrzynie, u „Maćka nad Maćkami”, szlachta nie może dojść do porozumienia. Zamieszanie zwiększa jeszcze Gerwazy, który celowo wypacza słowa Robaka o oczyszczeniu domu ze śmieci, przekonując, że miał on na myśli Sędziego Soplicę. Tylko Jankiel i Maćko są przeciwni wyprawie na Sopliców. Ten ostatni długo przysłuchiwał się kłótliwej naradzie, aż wreszcie zabiera głos i dokonuje druzgocącej krytyki głupoty szlacheckiej. Wytyka swoim współbraciom brak zdolności do zjednoczenia się we wspólnym działaniu dla dobra ojczyzny, z jednoczesną gotowością do sąsiedzkiej bijatyki. Swoją odpowiedź Maćko raz po raz przerywa epitetem „głupi” – pod adresem szlachty dobrzyńskiej: To póki o wskrzeszeniu Polski była rada,/ O dobru pospolitym, głupi, u was zwada? Szlachta po wizycie w karczmie rusza jednak na Sopliców.
Księga VIII. Zajazd.
            Mieszkańcy Soplicowa słuchają „koncertu wieczornego”, który dla ludzi gra natura. „Rozmawiają ze sobą” kochankowie – ziemia z niebem. Najbardziej czułą na dźwięki wieczoru jest Zosia – wychowana na łonie natury, rozróżnia je doskonale.
            Robak w rozmowie z sędzią odkrywa swoje prawdziwe imię.  Podejmuje się zażegnania sporu z zaściankiem i prosi Sędziego, by w razie jego śmierci kontynuował przygotowania do powstania na Litwie. Tadeusz w rozmowie z Sędzią wyznaje swoje rozterki miłosne: kocha Zosię, ale obawia się, że nie będzie mógł jej poślubić. Decyduje się wstąpić do wojska. Tę rozmowę podsłuchuje Telimena i zarzuca Tadeuszowi zdradę. Podstępnie prosi go jeszcze o ostatnie ciepłe słówko, które miałoby osłodzić jej gorycz rozstania. Kiedy Tadeusz mówi: Telimeno, Bogdaj mnie jasny piorun ubił,/ Jeśli nie prawda, żem cię, dalbóg bardzo lubił,/ Czy kochał; […], Telimena uszczęśliwiona, oświadcza mu, że pojedzie za nim na wojnę jako… jego małżonka. Zaskoczony tą propozycją Tadeusz odpowiada jej, iż małżeństwo w ogóle nie wchodzi w grę: kochajmy się, ale tak – z osobna.
            Na te słowa Telimena wpada w furię. Obrzuca młodzieńca obelgami, z których jego honor najbardziej rani słowo „podły”. Tadeusz odwzajemnia się jej epitetem „głupia” i wychodzi z zamiarem utopienia się. Nie udaje mu się to jednak, bo wpada w ręce ludzi Hrabiego i staje się jego pierwszym jeńcem. Szlachta dobrzyńska opanowuje dwór. Rodzina Sopliców zostaje zamknięta, a najeźdźcy oddają się obżarstwu i pijatyce.
Księga IX. Bitwa.
            Pijaną szlachtę bierze do niewoli oddział Moskali pod dowództwem majora Płuta i kapitana Rykowa. Przybyły Ksiądz Robak upija Rosjan. Gdy pijany Plut zaleca Się do Telimeny, w jej obronie staje Tadeusz i go policzkuje: I całus, i policzek ozwały się razem. Wybucha kłótnia, Tadeusz strzela do majora, rozpoczyna się bitwa. Soplicowie uwalniają Dobrzyńskich i jednoczą się we wspólnej walce z Moskalami. Robak zostaje ranny, gdy własną piersią zasłania Hrabiego przed strzałem. Odnawia mu się stara rana, wdaje się gangrena. Jednak bitwa jest zwycięska, Rosjanie się poddają.
Księga X. Emigracja. Jacek.
            Rykow obiecuje zatuszować sprawę, tak by nie pociągnęła za sobą konsekwencji dla Sopliców. Nie jest jednak pewien, jaką postawę przyjmie major Płut. Wtedy Gerwazy stwierdza, że człowiek ten gadać już nie będzie z nikim. Na słowa nagany pod swoim adresem za zabicie bezbronnego więźnia, jakim był Płut, Gerwazy stwierdza, że zrobił to pro publico bono. Hrabia i Tadeusz, jak najbardziej zaangażowani w walkę, muszą uciekać na teren Księstwa Warszawskiego. Tadeusz postanawia poprosić Zosię o rękę, ale dopiero wtedy, gdy okryje się sławą wojenną. Zosia obiecuje na niego czekać i daje mu relikwiarzyk oraz krzyżyk. Telimena zaś przypina Hrabiemu swoją wstęgę. Ksiądz Robak, żegnając się z Tadeuszem, mówi mu, że jest jego ojcem. Następnie na łożu śmierci ranny Robak dokonuje spowiedzi w obecności Sędziego i Gerwazego. Opowiada o tym, jak został potraktowany przez Horeszkę, który zwodził go, dając nadzieję na poślubienie Ewy, gdyż potrzebował głosu Jacka na sejmikach. Okrutnie odtrącony, gdy pod wpływem emocji zabił ojca swej ukochanej, został okrzyknięty sprzymierzeńcem Moskali. Musiał uciekać z Soplicowa. Zaczął pić, ożenił się z przypadkową dziewczyną. Ona urodziła mu Tadeusza, a potem umarła z rozpaczy, niekochana przez męża. Jacek opuścił kraj, wstąpił do klasztoru, przybrał imię „Robak”, które miało symbolizować pokorę i pokutę za grzechy. Walczył w Legionach Dąbrowskiego, został ranny, wreszcie jako emisariusz przybył na Litwę. Jego marzeniem było zorganizowaniem powstania u boku Napoleona, a także pogodzenie rodu Sopliców i Horeszków. Gerwazy po wysłuchaniu spowiedzi przebacza Jackowi i wzajemnie odkrywa mu swoją tajemnicę. Mówi, że Stolnik chwilę przed śmiercią uczynił w kierunku Jacka znak krzyża, dając w ten sposób do zrozumienia, że mu przebacza. W tym momencie posłaniec przynosi wieść o wypowiedzeniu wojny Rosji przez Francję. Jacek Soplica umiera.
Księga XI. Rok 1812.
            Księgę rozpoczyna opis przyrody, która współodczuwa z człowiekiem, razem z nim „przeżywa” oczekiwanie na nadejście jakichś bardzo ważnych wydarzeń. Na Litwę wkraczają wojska napoleońskie, wraca Tadeusz (ranny w rękę) i Hrabia. Ten ostatni wyrzuca Telimenie niestałość, ona zaś deklaruje, że gotowa jest zmienić zdanie i wyjść jednak za niego, a nie za Rejenta. Hrabia nie jest jednak zainteresowany tą propozycją. Podczas uroczystej mszy św. odbywa się rehabilitacja Jacka Soplicy; Podkomorzy oznajmia, że został on pośmiertnie odznaczony przez Napoleona Krzyżem Legii Honorowej. Odbywa się uczta zaręczynowa trzech par: Tadeusza i Zosi, Asesora i Tekli Hreczeszanki, Rejenta i Telimeny, która zdążyła już zmienić obiekt swych uczuć. Zosia wbrew radom Telimeny wkłada strój narodowy.
Księga XII. Kochajmy się.
            W czasie uczty Zosia wraz z Tadeuszem, staropolskim obyczajem, usługują gościom. Wśród nich są polscy generałowie, w tym Henryk Dąbrowski. Zebrani podziwiają cudowny serwis Wojskiego. Za pomocą najrozmaitszych potraw i przypraw jest na nim wyobrażony krajobraz polski, który pod wpływem temperatury zmienia się z zimowego na wiosenny, letni, a wreszcie jesienny. Goście obserwują porcelanowe figurki szlachty obradującej na sejmikach. Na salę wchodzi Telimena z Rejentem. Maćko jest oburzony jego francuskim strojem. Tadeusz i Zosia postanawiają nadać swoim poddanym wolność: Sami wolni, uczyńmy i włościan wolnymi,/ Oddajmy im w dziedzictwo posiadanie ziemi,/ Na której się zrodzili, którą krwawą pracą/ Zdobyli, […]
            Gerwazy ofiaruje młodym skarb ukryty w zamku, a także swoje oszczędności. Uproszony przez Zosię Jankiel gra na cymbałach „koncert nad koncertami”, w którym brzmią dźwięki będące ilustracją chlubnej, ale i tragicznej historii Polski. Jankiel dedykuje ten koncert generałowi Dąbrowskiemu, płacząc, całując jego rękę, nazywając „Mesyjaszem”. Następnie wszyscy zaczynają tańczyć poloneza, którego prowadzi najstarszy z najmłodszą – Podkomorzy – ostatni, co tak poloneza wodzi – z Zosią. Utwór kończy baśniowa formuła:  I ja tam gośćmi byłem, miód i wino piłem,/ a com widział i słyszał, w księgi umieściłem.
  
Epilog.
            Nadał mu Mickiewicz formę wiersza pisanego jedenastozgłoskowcem. Podmiotem lirycznym jest tu, podobnie jak w „Inwokacji”, emigrant tęskniący do ojczyzny. W jego wypowiedzi wyczuwa się już jednak więcej nostalgii niż nadziei, którą niejako wbrew faktom i racjom historycznym, wpisał Mickiewicz w całego „Pana Tadeusza”. W „Epilogu”, poza podmiotem zindywidualizowanym, spotykamy formę podmiotu zbiorowego; autor pisze o nas, w świecie nieproszonych gościach. Dla emigrantów, którzy nie mają nigdzie na ziemi swojego miejsca, takim miejscem, mogą być szczęśliwi, jawi się Kraj lat dziecinnych, pozostający jednak tylko w sferze wspomnień. Ten kraj został tutaj ponownie wyidealizowany. Podmiot liryczny pamięta tylko jego dobre, jasne strony, takie jak poczucie bycia u siebie, jedność i bliskość wszystkich mieszkańców, wzajemna miłość nawet niespokrewnionych ze sobą osób. Takie relacje międzyludzkie przeciwstawia on relacjom panującym na obczyźnie, gdzie małżonka nie jest przywiązana do męża, jak na Litwie sługa do swego pana czy pan do swego psa. Epilog kończy się refleksją – marzeniem podmiotu lirycznego, który ujawnia się jako poeta, mówiąc o pragnieniu doczekania chwili […] pociechy,/ Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy.

Streszczenie – Kamienie na szaniec


            Chłopcy, którzy wiosną 1939 roku zdawali maturę w warszawskim liceum Stefana Batorego, tworzyli 23. drużynę harcerzy nazywaną Bukami. Była to grupa bardzo zwarta, odznaczająca się koleżeństwem, nieustającą aktywnością, wesołością. Wicią organizowano wycieczki, wyprawy narciarskie, dyskutowano i planowano dalsze, już dorosłe życie. W czerwcu 1939 roku Buki, wraz z Alkiem, Rudym i Zośką, wyruszyły na ostatnią wędrówkę po Beskidzie Śląskim.
            Wrześniowa klęska była dla chłopców koszmarnym przeżyciem. 6. września wyruszyli z Warszawy na wschód, maszerując bombardowanymi drogami, przez kraj pogrążony w chaosie. Pod wsią Dębe Wielkie udzielili pomocy rannym ze zbombardowanego pociągu. We Włodawie dowiedzieli się o zajęciu przez ZSRR wschodnich terenów Polski. Po bezcelowej włóczędze wrócili do Warszawy.
            Buki, jako jedna z pierwszych grup młodzieży, rozpoczęły walkę z okupantem. Szybko nawiązano kontakt z PLAN-em, demokratyczną organizacją młodzieży wydającą własne czasopismo, które chłopcy z Buków zaczęli powielać. Podjęto różne akcje związane z uliczną propagandą: umieszczano na niemieckich plakatach nalepki, zrywano hitlerowskie flagi i wieszano polskie mury pokrywano tysiącami napisów i rysunków. Harcerze gazowali kina, drogie restauracje dla Niemców, wybijali szyby w sprzyjających okupantom zakładach rzemieślniczych. Równocześnie pracowali zarobkowo, podjęli też naukę w Szkole Budowy Maszyn im. Wawelberga. Po klęsce PLAN-u związali się z Wawrem, konspiracyjną warszawską organizacją prowadzącą tzw. mały sabotaż siłami harcerzy z Szarych Szeregów. Zośka został komendantem, Alek i Rudy też mieli swoje oddziały. Najsłynniejszą akcją Wawra stało się zerwanie z pomnika Kopernika niemieckiej płyty zasłaniającej polski napis. Dokonał tego Alek.
            W końcu 1942 roku Zośka i jego koledzy zostali włączeni do Grup Szturmowych, które należały do Sił Zbrojnych w Kraju. Rozpoczęły się szkolenia mające przygotować młodych ludzi do prawdziwej dywersji, akcji z bronią w ręku. Pierwsza z nich odbyła się w sylwestrową noc 1942/1943 roku. W okolicach Kraśnika wysadzili pociąg wiozący sprzęt wojskowy na wschodni front.
            W marcu 1943 roku Rudy został aresztowany. Przewieziono go na Pawiak, gdzie niezwłocznie rozpoczęto przesłuchania. Później przetransportowano go na ulicę Szucha, do siedziby gestapo, i bezlitośnie katowano, bito, torturowano, próbując wymusić zeznania. Rudy milczał. Grupa Zośki postanowiła uwolnić przyjaciela. Więzienny samochód zaatakowano pod budynkiem Arsenału. Po strzelaninie oswobodzono ledwie żywego Rudego i ponad dwudziestu innych więźniów. Akcja odbiła się bardzo szerokim echem po całym kraju.
            W czasie akcji pod Arsenałem ciężko ranny został Alek. Mimo troskliwej opieki umarł. Tego samego dnia zmarł również Rudy – po straszliwych męczarniach będących następstwem gestapowskich tortur.  W odwecie zastrzelono dwóch gestapowców wsławionych okrutnym traktowaniem więźniów, w tym i Rudego. Zośka bardzo ciężko przeżył śmierć przyjaciół i podkomendnych. Wyjechał na wieś, by odpocząć.
            Żołnierze Zośki zostali odznaczeni, ceniło ich dowództwo Kedywu. Polecono im uwolnić więźniów wiezionych z obozu koncentracyjnego na Majdanku do Oświęcimia. Akcję przeprowadzono na stacji Celestynów. Mimo silnej obrony Niemców, zadanie wypełniono w całości. Nie wszystkie akcje Grup Szturmowych Szarych Szeregów  były tak udane – nie powiodło się np. pod Czarnocinem.
            Któregoś dnia dostali rozkaz zniszczenia jednego z posterunków żandarmerii niemieckiej na północno-wschodniej granicy Generalnej Guberni. Atak rozpoczął się od wybuchu granatu, pierwszy w stronę budynku pobiegł Zośka. Został trafiony w pierś. Tylko on zginął w tej zwycięskiej bitwie. Dołączył do Alka, Rudego, Długiego, Maćka.

środa, 22 lutego 2012

Streszczenie - Dym (Maria Konopnicka)


            Wdowa każdego dnia patrzyła przez okno. Widziała dym buchający z ogromnego komina fabryki. Dym, na który inni ludzie zwykle nie zwracali uwagi. Dla kobiety miał on szczególne znaczenie – w fabrycznym piecu palił jej syn Marcyś, który niedawno właśnie został kotłowym. Matka, patrząc na dym, myślała o dziecku, jego pracy.
            Maryś również widział dym. Było to cieniutkie pasemko unoszące się nad dachem domu, w którym wynajmowali mieszkanie. Wiedział, że to krzątająca się po kuchni matka gotuje obiad, myślał o tym, co dobrego będzie dziś czekało na stole.
            W południe chłopak wpadał do domu, donośnie oznajmiając, jak bardzo jest głodny. Siadał za stołem nakrytym żółtą serwetką i pochłaniał ogromne ilości zupy z chlebem. Wdowa udawała, że nie jest głodna, oddawała swą porcję synowi. Dopiero po jego powrocie do pracy zjadała resztki.
            Wieczorem chłopak wracał bardzo zmęczony. Po kolacji niemal natychmiast zasypiał. Rano matka budziła go z największym trudem. Kotłowy musiał wstawać bardzo wcześnie. Którejś nocy śniło mu się, że uderzył matkę. Ale po śniadaniu już tylko śmiali się z nocnych koszmarów.
            Tego dnia, około południa, rozległ się straszliwy huk. Runął fabryczny komin, cegły wylatywały wysoko w górę. Wdowa zamarła z przerażenia. Być może nie słyszała nawet, że na ulicy krzyczano, iż kotłowy został zabity.
            Przez długie lata samotna wdowa wpatrywała się w odbudowany komin, unoszący się z niego słup dymu. Wydawało jej się, że dym przybiera postać nieżyjącego ukochanego syna.

Streszczenie – Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela (Henryk Sienkiewicz)


            Pan Wawrzynkiewicz, prywatny nauczyciel, korepetytor Michasia, z niepokojem obserwował chłopca, który uczył się całymi dniami, a i nocą często wstawał, by powtarzać zadane lekcje. Ta praca ponad siły z tygodnia na tydzień rujnowała zdrowie Michasia, brakowało mu czasu na spacery, ćwiczenia fizyczne. Gimnazjalista nie był uczniem mało zdolnym, po prostu przeciętnym. To szkoła wymagała od niego nazbyt wiele. Zarazem chłopiec nie chciał zawieść oczekiwań matki, która bardzo go kochała, wiele od niego oczekiwała, wiązała z nim wszystkie swoje nadzieje na przyszłość. Była wdową, mieszkała na wsi, gdzie zajmowała się resztkami upadającego majątku ziemskiego.
            Michaś bardzo mocno przeżywał każde szkolne niepowodzenia, mobilizowały go one do jeszcze intensywniejszej pracy, marzył, że kiedyś pokaż matce świadectwo z samymi celującymi ocenami. Główną przyczyną problemów chłopca była niewystarczająca znajomość języka niemieckiego, zły akcent, a także przywiązanie do polskości. To ostatnie stało się w końcu przyczyną wyrzucenia dziecka ze szkoły – Michaś nigdy nie akceptował drwin nauczycieli polskiego zacofania, języka, historii. Został usunięty ze szkoły jako nie dający widoków, by mógł w przyszłości słuchać z korzyścią wykładów, a zabierający na próżno miejsce innym.
            Usunięcie ze szkoły było dla Michasia ostatecznym ciosem. Poczuł się źle, dostał bardzo wysokiej gorączki, majaczył. Sprowadzony przez Wawrzynkiewicza lekarz stwierdził zapalenie mózgu. Niezwłocznie do Poznania przyjechała telegraficznie wezwana matka chłopca, przez kilka dni nie odchodziła od łóżka nieprzytomnego dziecka. Mimo troskliwej opieki Michaś umarł. Ubrawszy go w nowy szkolny mundurek, położono w trumnie ustawionej w pokoju na katafalku. Po śmierci chłopiec miał twarz pogodną, jak nigdy wcześniej, o czym mogli przekonać się koledzy z klasy, którzy przychodzili zobaczyć go po raz ostatni.

Streszczenie - Kamizelka (B.Prus)


Akcja utworu rozgrywa się w ograniczonej przestrzeni,  zamyka w obrębie jednej warszawskiej kamienicy, skromnego czynszowego mieszkania i podwórka – poza tymi realiami bohaterowie są przedstawiani tylko epizodycznie. Czas akcji nie został dokładnie określony, z pewnością jest to ostatnie dwudziestolecie XIX wieku, miesiące od kwietnia do listopada jednego roku.
            Narrator noweli zbierał różne osobliwe rzeczy, przedmioty. Niegdyś kupił od żydowskiego handlarza używanymi ubraniami starą, mocno zniszczoną kamizelkę. Stało się to po śmierci jej poprzedniego właściciela, chorego na gruźlicę urzędnika, który wraz z żoną mieszkał w sąsiedztwie.
            Małżeństwo sprowadziło się do mieszkania naprzeciwko narratora. Urzędnik pracował całymi dniami będąc pochylonym nad biurkiem, jego żona w tym czasie szyła. Dawał również lekcje, ponieważ skromne zarobki męża nie wystarczały na utrzymanie obojga. Z braku środków musieli zwolnić służącą. Pomimo trudnej sytuacji materialnej mąż i żona żyli bardzo zgodnie, kochali się, byli dla siebie czuli, w niedziele spacerowali, trzymając się za ręce.
            Pewnego dnia urzędnik dostał krwotoku, lekarz stwierdził gruźlicę. Choroba czyniła szybkie postępy, mężczyzna opadał z sił i chudł. Najlepiej świadczyła o tym kamizelka: stawała się coraz luźniejsza, zbyt obszerna. Mężczyzna nie chciał, by żona martwiła się stanem jego zdrowia, więc systematycznie ściągał kamizelkę sprzączką na plecach tak, by wydawało się, że jest ona dla niego zbyt ciasna, co miało świadczyć o powrocie do zdrowia. Przed samą śmiercią przyznał się do tego.
            Narrator, patrząc na starą kamizelkę, uzupełnia wyznanie urzędnika. Wie, że jej dopasowywaniem zajmowały się dwie osoby. Drugą była żona, która codziennie skracała pasek ze sprzączką. Pragnęła w ten sposób dodać mężowi otuchy, chociaż częściowo w ten sposób ukrywała przed nim rzeczywiste postępy choroby.

wtorek, 21 lutego 2012

Streszczenie - Makbet (William Szekspir)

Akt I, scena 1
Szkocja, XIX wiek, odbywa sie wojna między wojskami szkockimi a norweskimi. Trzy Czarownice rozmawiają ze sobą o nadchodzacym końcu bitwy i o zblizającym się ich spotkaniu z Makbetem.


Akt I, scena 2
Do obozu wojskowego Szkotów, w którym przebywa król Dunkan, dociera ranny Żołnież. Opowiada Dunkanowi, ze w czasie bitwy panowie szkoccy pomagali Norwegom, zdradzając swój kraj i przechodząc na stronę wroga. Jednym ze zdrajców był Makdonwald, którego zabił Makbet. Z pola walki do obozu przybywa tan Rosse, który przekazuje królowi wieści o tym, że Makbet wziął do niewoli tana Kawdoru, co przyczyniło się do zwycięstwa Szkotów i zakończenia bitwy. Dunkan rozkazuje zabić tana Kawdoru i przekazać jego tytuł oraz posiadłości Makbetowi.


Akt I, scena 3
Po wygrane bitwie z Norwegami, Makbet w towarzystwie przyjaciela Banko wraca do zamku Dunkana. Po drodze spotyka trzy Czarownice, które wypowiadają niezrozumiałe przepowiednie dotyczące przyszłości Makbeta. Mówią do niego tytułując go: tanem Glamis (którym jest) i tanem Kawdoru (którym przecież nie jest) oraz przyszłym królem (którym nie jest tym bardziej). Makbet jest bardzo zdziwiony, gdyż nic nie wie o śmierci tana Kawdoru. Jednak ta część przepowiedni szybko się wyjaśnia, gdyż docierają do niego posłańcy - Rosse i Angus - i przekazują mu wieści o tym, że król Dunkan mianował go tanem Kawdoru. Makbet rozmyśla o przepowiedniach, gdyż ostatnia wskazuje, że zostanie królem.


Akt I, scena 4
Sala w pałacu Forres. Król Dunkan chce zaszczycić Makbeta i przenocować w jego zamku. Makbet zaczyna podejrzewać, że Czarownice skłamały w przepowiedni, bo Dunkan żyje i w dodatku oświadczył , że koronę po nim przejmie jego najstarszy syn - Malkolm.


Akt I, scena 5
Akcja przenosi sie do zamku Makbeta - Inverness. Makbet uprzedza listownie żonę o przybyciu dostojnego gościa, informując ją jednocześnie o przepowieni. Lady Makbet czyta list od męża, domyśla się, że ogarnęła go żądza władzy, a jej zadaniem będzie podsycenie determinacji Makbeta w dążeniu do celu, jakim musi być zgładzenie panującego króla. Do komnaty wchodzi Makbet i rozmawia z żoną. Lady Makbet okazuje się kobietą nie tylko okrutną i bezwzględną, ale również dobrze znającą słabe strony psychiki męża. Doskonale potrafi zagrać zarówno na jego chorej ambicji, jak i na męskiej próżności.


Akt I , scena 6
Do zamku Makbeta przybywa Dunkan ze swoimi synami - Malkolmem i Donalbeinem i całą świtą. Wita ich Lady Makbet.


Akt I, scena 7
Lady Makbet uważa wizytę króla Dunkana za dobrą okazję do zgładzenia go. Makbet ma jednak duże wątpliwości, czy trzeba zabijać króla, ale jego żona ma silniejszą osobowość i namawia go do dokonania zbrodni. Wspólnie ustalają, że Makbet zabije króla we śnie, po wystawnej uczcie. Wcześniej ona napoi strazników królewskich winem, aby nie mogli przeszkodzić w morderstwie. Po zabójstwie Makbet będzie mógł pomazać krwią zamordowanego śpiących strazników, stwarzając pozory, że to oni dokonali mordu w napadzie pijackiego szału.


Akt II, scena 1
Zapada noc. Na dziedzińcu zamkowym Makbet spotyka Banka z synem, Fleancem. Dowiaduje się od przyjaciela, ze król położył się już do snu. Przez chwilę Makbet jest sam. Przed jego oczyma pojawia sie zakrwawiony sztylet, zwrócony w jego stronę rękojeścią. T tylko przywidzenie, wytwór umysłu opętanego wizją zbrodni i żądzą władzy. Opanowawszy się trochę Makbet rusza do komnaty śpiącego Dunkana, by pozbawić go życia.


Akt II, scena 2
Na dziedzińcu pojawia się Lady Makbet. Czeka na męża, który wraca z wieścią, że król nie żyje. Makbet zabił Dunkana nożami uśpionych strażników, narzędzia zbrodni przyniósł na dziedziniec, gdyż przestraszył się tajemniczego głosu wołającego "Nie zaśniesz już więcej, Makbet zabija sen, niewinny sen". Lady Makbet zabiera sztylety i zanosi je strażnikom, mażąc ich krwią.


Akt II, scena 3
Gdy rano do zamku przybwywają Makduf z Lennoxem, wybucha wieść o śmierci króla. Makbet, niby w szale gniewu, zabija strażników, pozbywając się tym samym świadków zbrodni. Wszyscy opłakują dobrego króla Dunkana, rozchodzą się plotki o antykrólewskim spisku. Zagrożeni śmiercią synowie króla - Malkolm i Donalbein - uciekają ze Szkocji. Jeden do Anglii , drugi do Irlandii. W ten sposób ratują się a zemstę odkładają na odpowiedni moment.


Akt II, scena 4
Makduf rozmawia z Rossem, swoim kuzynem, informując go o plotkach na temat antykrólewskiego spisku, na którego czele mieliby stać zbiegli synowie zabitego monarchy. Z rozmowy szkockich dostojników wynika także, że nowym monarchą Szkocji obwołano właśnie Makbeta, krewnego Dunkana i człowieka zasłużonego w obronie kraju. Makduf nie jedzie do Skony na koronację, wraca do swego zamku w Fajf, wykazując tym samym dziwna wstrzemięźliwość wobec triumfu Makbeta.
Wydaje się, że dla Makbeta obrót spraw jest nadzwyczaj korzystny , druga część przepowiedni czarownic spełniła się; otrzymał koronę po zabitym królu, brak jakichkolwiek świadków zbrodni, królewscy synowie uciekli z kraju.

Akt III, scena 1
Mija jakiś czas pod rządami Makbeta. Pierwsza zbrodnia popycha królobójcę do następnych. Przy życiu pozostaje Banko, przyjaciel Makbeta i świadek spotkania z Czarownicami. Ma on ponadto syna – Fleance’a, który w myśl przepowiedni zostanie kiedyś królem. Banko podejrzewa Makbeta, że zdobył koronę za pomocą jakiegoś oszustwa, a może nawet zbrodni. Makbet nie ma wyjścia, musi wydać rozkaz zamordowania Banka. Wynajmuje płatnych Zbójców.

Akt III, scena 2
Makbet rozmawia z żoną o swoich rozterkach i wątpliwościach, być może także o spóźnionych wyrzutach sumienia. W nocy nie może spać, pojawiają się dręczące, koszmarne sny. Lady Makbet przypomina mężowi, że wieczorem w zamku ma się odbyć uczta, na którą zaproszono wielu dostojników. Makbet obiecuje, że będzie rad wszystkim zebranym na uczcie gościom.

Akt III, scena 3
Przed zamkiem dochodzi do ataku Zbójców na banka i Fleance’a. Ginie dawny przyjaciel Makbeta, Fleance’owi udaje się jednak uciec.

Akt III, scena 4
Na zamku trwa uczta. Gdy jeden ze Zbójców przynosi Makbetowi wiadomość o połowicznym jedynie wykonaniu zadania, okazuje się, ze dręczony obawami i wyrzutami sumienia władca powoli zaczyna popadać w obłęd. Strach przed utratą władzy i świadomość okropności czynów, jakich się dopuścił, sprawiają, że Makbet zaczyna mieć przywidzenia. W czasie uczty nękają go koszmary, przybierające postać zakrwawionego ducha Banka zasiadającego na jego miejscu.

Akt III, scena 5
Czarownice spotykają się z Hekate, która nakazuje im dalej kierować losami Makbeta.

Akt III, scena 6
W jakimś niezbyt ściśle określonym miejscu w Szkocji Lennox rozmawia z Lordem o krwawych rządach Makbeta. Okazuje się, że do Anglii, gdzie schronił się Malkolm, udał się Makduf, by pozyskać angielskiego monarchę (króla Edwarda) dla spisku, mającego na celu uwolnienie Szkocji od tyrana, jakim stał się podejrzewający wszystkich dookoła Makbet.

Akt IV, scena 1
W zamieszkiwanym przez Czarownice  domostwie Forres pojawia się Makbet, pragnący poznać swoją przyszłość. Wizje, jakie wywołują wiedźmy, uspokajają króla. Najpierw pojawia się głowa w hełmie – to ostrzeżenie przed Makdufem. Drugą zjawą jest skrwawione dziecko, symbolizujące, że żaden z tych „których rodziła kobieta” nie ma wystarczającej mocy, by go zabić. Trzecia zjawa – dziecko w koronie z drzewkiem w dłoni – oznacza, że Makbet swą koronę utrzyma tak długo, dopóki las Birnam nie podejdzie pod jego zamek na wzgórzu Dunzynan. Makbet pyta również o potomków Banka. Wtedy przed jego oczami pojawia się ośmiu królów, z których ostatni trzyma w dłoni zwierciadło. To zapowiedź następnej dynastii.
Przybywa lennox z wiadomością o ucieczce Makdufa do Anglii. Makbet postanawia najechać na jego zamek w fajf i wymordować rodzinę uciekiniera.

Akt IV, scena 2
Na zamek mak dufa w Fajf napadają nasłani przez Makbeta Zbójcy. Zabijają Lady Makduf i jej synka.

Akt IV, scena 3
Akcja przenosi się do Anglii, gdzie Makduf rozmawia z Malcolmem, synem zabitego króla Dunkana, o terrorze, jaki w Szkocji zaprowadził obłąkany Makbet. Wietrząc wszędzie spiski i zdradę, napełnił on kraj szpiegami i płatnymi mordercami. Wszyscy poddani go nienawidzą, nikt nie może być pewny swego życia, a o zbrodni dokonanej na Dunkanie zaczyna mówić się coraz głośniej. W pewnym momencie przybywa Rosse z nowymi wieściami z kraju, między innymi mówi Makdufowi o śmierci jego żony i dzieci.
Kres rządów tyrana zdaje się być bliski, tym bardziej, że angielski monarcha zgodził się na wysłanie do Szkocji dzielnego generała Siwarda na czele dziesięciu tysięcy żołnierzy. Zbuntowani przeciw Makbetowi Szkoci tylko czekają na okazję obalenia królobójcy.

Akt V, scena 1
Akcja z powrotem przenosi się do siedziby Makbeta Dunzynan. Lekarz, wraz z jedną z dam dworu, obserwuje Lady Makbet. Nie ulega wątpliwości, że królowa popadła w obłęd. Błądzi nocami po zamku, godzinami usiłuje zmyć z rąk plamy krwi (które są tylko przywidzeniem), wyraźnie dręczą ją wizje popełnionych zbrodni.

Akt V, scena 2
Na wieść o przekroczeniu granic Szkocji przez angielskie wojska dowodzone przez Siwarda – hrabiego Northumberlandu i towarzyszących mu Malcolma z Makdufem, prawie nikt nie zostaje przy Makbecie. Przeciw tyranowi ruszają między innymi Menteith, Caithness, Angus i Lennox.

Akt V, scena 3
Wojna jest nieunikniona. W Dunzynan do walki szykuje się Makbet, spokojny o swój los dzięki przepowiedniom Czarownic o lesie Birnam i gwarancji, iż nikt zrodzony z kobiety nie może pozbawić go życia. Lekarz przynosi królowi informacje o obłędzie jego żony.

Akt V, scena 4
Rozpoczyna się oblężenie zamku Makbeta. Malkolm rozkazuje każdemu ze swoich żołnierzy, by uciął po jednej gałęzi z lasu Birnam i pod tą osłoną ruszył do ostatecznego szturmu na królobójcę. To pozwoli jego armii na zatajenie swojej liczebności i zmylenie wojsk Makbeta.

Akt V, scena 5
Dunzynan. Oblężonemu w swej warowni Makbetowi Sejton przynosi wiadomość o śmierci zony, która zmarła w obłędzie. Po chwili zjawia się Żołnierz z dziwną informacją – las Birnam ruszył w kierunku zamku. Zrozpaczony sprawdzaniem się wróżb Makbet szykuje się do ostatniej walki.

Akt V, scena 6
Do Dunzynan zbliżają się na czele armii Malkolm, Siward i makduf. Wszyscy zdają sobie sprawę, że już za chwilę dojdzie do ostatecznej rozprawy.

Akt V, scena 7
Makbet zostaje na placu boju prawie całkowicie osamotniony; jego żołnierze albo zginęli, albo uciekli od oszalałego tyrana i przeszli na stronę przeciwnika. Ostatnie pojedynki rozstrzygaja losy walki. Makbetowi udaje się zabić Młodego Siwarda, syna hrabiego Northumberlandu.

Akt V, scena 8
Do walki z tyranem staje Makduf. Gdy Makbet oznajmia mu, że nie może zostać zabity przez nikogo, kto został zrodzony z kobiety, wszystko się wyjaśnia. Makduf „przedwczesnie z łona matki był wypruty”, czyli przyszedł na świat w sposób nienaturalny, dzięki pomocy medyków i zabiegu chirurgicznego. Makbet wie, ze nadeszła jego ostatnia chwila, walczy jednak do końca. Wreszcie ginie.

Akt V, scena 9
Na zdobytym zamku gromadzą się zwycięzcy. Wkracza Makduf z odciętą głową Makbeta. Po śmierci tyrana królem Szkocji zostaje obwołany prawy dziedzic tronu – syn Dunkana, Malkolm. 




Streszczenie - Mit o Syzyfie


     Mit i Syzyfie to jedna z najbardziej znanych historii pochodzących z mitologii starożytnej Grecji. Syzyf był władcą bogatego, pięknego miasta Korynt. bardzo lubili go bogowie, bywał więc często zapraszany na ich uczty. Pozwalali mu nawet kosztować ambrozji, boskiego pożywienia zapewniającego człowiekowi długie życie, zdrowie.
     Syzyf nie był dyskretny, lubił plotkować o różnych sprawach bogów. Gdy pewnego dnia zdradził ważną tajemnicę, Zeus wysłał do niego Tanatosa - boga śmierci. Sprytny Syzyf złapał wysłannika i przykuł do ściany w piwnicy. Podczas nieobecności Tanatosa ludzie przestali umierać, wyludniło się Królestwo Zmarłych. Zatem bogowie wysłali Aresa, by uwolnił Tanatosa. Teraz już Syzyf musiał pożegnać się z życiem. Wcześniej jednak zakazał żonie pochowania swych zwłok. Jego dusza nie mogła wejść do Królestwa Zmarłych, błąkała się nad Styksem, podziemna rzeką oddzielającą żywych od umarłych, skarżyła na złą kobietę. W końcu bóg Pluton pozwolił Syzyfowi wrócić na ziemię, by ukarać żonę.
     Syzyf, wydostawszy się z podziemi, nie miał zamiaru tam wracać. Żył w swym mieście, starał się, by bogowie go nie zauważyli. Dopiero po latach Tanatos przypomniał sobie o nim. Zabrał władcę Koryntu do piekła.
      Przyszła pora ostatecznego ukarania Syzyfa za wszystkie winy. Bogowie kazali mu wtoczyć na szczyt góry ogromny głaz. Gdy Syzyf był już niemal u wierzchołka, kamień stoczył się w dół. I tak działo się za każdym razem. Praca Syzyfa, jego kara - nie miała końca pomimo ogromnego trudu.